Autorud Online - kupuj tak, jak Ci wygodnie

Czy samochód elektryczny ma w Polsce sens?

01.05.2019 r.

Jak wynika z ostatnich badań Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, chęć zakupu w pełni elektrycznego samochodu deklaruje 17 procent kierowców.

To, co prawda, znaczący wzrost w stosunku do poprzedniego roku, w którym taki zamiar wyraziło 12,4 procent, ale na naszych drogach widok elektrycznego samochodu nadal jest czymś niezwykłym.

Jak wygląda użytkowanie takiego pojazdu w praktyce i czy naprawdę jest on tak niepraktyczny, jak wydaje się wielu osobom?

W powszechnej opinii samochody elektryczne to produkt bardzo egzotyczny i niepraktyczny - co prawda, względnie dostępny, jednak zaprojektowany dla nielicznej grupy bardzo bogatych fascynatów nowinek, którym nie przeszkadza niewielki zasięg, ładowanie auta to dla nich wyzwanie, a nie problem, a taki pojazd to raczej modna zabawka, pokazująca, że dbają o środowisko, a nie praktyczny środek transportu.

Tymczasem, jak się okazuje w praktyce, poruszanie się samochodem elektrycznym na co dzień nie ma z tymi przekonaniami nic wspólnego.

Warto zacząć od tego, co daje nam, jako kierowcom, napęd elektryczny. Aby się o tym przekonać, wystarczy wsiąść do takiego samochodu i przejechać nim dosłownie kilka kilometrów.

Pierwsze, co zwróci naszą uwagę, to niesłychana cisza, jaka panuje w środku - poziom hałasu jest nieporównywalnie niski do tego, czego doświadczamy codziennie za kierownicą samochodu napędzanego silnikiem spalinowym. W zasadzie jedyne hałasy, które docierać będą do naszych uszu, to szum opon i opływającego samochód powietrza, który przy prędkościach obowiązujących w mieście jest w zasadzie niesłyszalny.

Drugą kwestią, na którą na pewno zwrócimy uwagę, jest ogromna płynność i dynamika, z jaką porusza się samochód elektryczny. Specyfika tego napędu powoduje, że całą siłą napędową silnika dysponujemy cały czas - od momentu, w którym dotkniemy pedału przyspieszenia aż do prędkości maksymalnej.

Co więcej, samochód elektryczny przyspiesza dynamicznie w niemal absolutnej ciszy, co jeszcze potęguje wrażenia z jazdy. Spora liczba kierowców, którzy usiedli choćby na chwilę za kierownicą elektryka, twierdzi także, że jazda nim uspokaja.

Tak więc jazda samochodem elektrycznym nieco różni się od tego, do czego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, ale jest to różnica pozytywna.

Samochody elektryczne są także tak samo praktyczne, co modele, z którymi większość z nas ma do czynienia na co dzień. Już teraz na rynku znajduje się udany samochód elektryczny, jakim jest Volkswagen e-Golf, a marka już niebawem wprowadzi do sprzedaży nową rodzinę modeli ID., której pierwszym przedstawicielem jest ID.3 – nowoczesny samochód, który w odróżnieniu od obecnych na rynku elektryków będzie sprzedawany w cenie porównywalnej z analogicznie wyposażonym Golfem z dieslem pod maską.

Auta elektryczne już teraz oferują bogate wyposażenie – podróżując nimi można korzystać z wysoko zaawansowanych systemów wspomagających kierowcę, zwiększających bezpieczeństwo i komfort jazdy, a we wnętrzu samochodów znajdziemy wysokiej jakości materiały wykończeniowe i dbałość o detale.

Dociekliwi zapytają teraz: “A co z zasięgiem?

Przecież samochody elektryczne mogą na jednym ładowaniu przejechać tylko dwieście kilometrów”.

Tak, to prawda, obecna generacja ma właśnie mniej więcej taki zasięg (tak naprawdę, to w przypadku elektrycznych samochodów Volkswagena oscyluje on raczej w granicach 300 km, a nie wspomnianych 200 km) na w pełni naładowanym akumulatorze.

Pytanie jednak, ile kilometrów zwykle przejeżdżamy w ciągu dnia, że koniecznie jest nam potrzebny ten mityczny zasięg “1000 km na jednym baku”, że jesteśmy tak do niego przywiązani.

Badania dowodzą, że statystyczny kierowca w Europie dziennie pokonuje nie więcej niż 50 km (niektóre z nich wspominają o zaledwie 30 km dziennie).

W pełni naładowana bateria najpopularniejszych samochodów elektrycznych na świecie wystarcza więc na tydzień bezstresowej, wygodnej jazdy - w końcu większość z nas codziennie nie pokonuje długich tras, w te wybieramy się zwykle 2-3 razy w roku, np. wyjeżdżając na wakacje czy zimowy wypoczynek, a wtedy wystarczy nieco dokładniej niż zazwyczaj zaplanować podróż, np. wykorzystując przerwy przeznaczone na posiłek czy odpoczynek na naładowanie samochodu - już teraz nie jest to zbyt trudne, bo szybkie ładowarki znajdują się przy wszystkich głównych trasach, zarówno w Polsce, jak i w całej Europie, a będzie ich znacznie więcej, bo ich sieci wciąż się rozwijają - i to w ekspresowym tempie.

W trakcie codziennego użytkowania samochodu elektrycznego nie musimy się więc martwić o pojemność baterii. Wszystko, co warto robić, kiedy zdecydujemy się na jazdę samochodem elektrycznym na co dzień, to zacząć korzystać z niego, tak jak korzystamy ze smartfonów - kiedy akurat nie jeździmy samochodem, warto podłączyć go do ładowania i korzystać z czasu, jaki spędzamy na przykład na zakupach.

Wystarczy wybrać się do centrum handlowego, które wyposażone jest w ładowarkę i na czas spędzony w sklepach podłączyć go do ładowania. Zanim wrócimy samochód będzie miał pełną albo prawie pełną baterię.

Samochody ładować można zresztą także w warunkach domowych, korzystając ze zwyczajnej sieci elektrycznej, do której dostęp mamy w zasadzie wszędzie - od przydomowych garażów do podziemnych miejsc parkingowych we współcześnie budowanych blokach mieszkalnych.

Podłączając samochód elektryczny do ładowania na noc, można być pewnym, że nie zabraknie nam prądu w ciągu dnia.

Jeśli zaś bardzo zależy nam na szybszym ładowaniu, większość producentów samochodów elektrycznych nie pozostawia nas samych z tą sprawą, ale oferuje domowe stacje ładowania (tzw. wallboksy) skracające czas ładowania aż trzykrotnie w stosunku do zwykłego gniazdka.

Bardzo szybko rozwija się także sieć ogólnodostępnych, szybkich ładowarek. Codzienna jazda samochodem elektrycznym nie będzie więc od nas wymagać wyrzeczeń, jakich dopatrują się przeciwnicy takich pojazdów, a tylko nieznacznej zmiany w podejściu do przemieszczania się nim - nieco dalej idącego planowania i wykorzystywania do ładowania czasu, kiedy samochód stoi na parkingu, a znajduje się tam przez większość czasu. Wszystko to dotyczy oczywiście samochodów elektrycznych obecnej generacji.

Przyszłe, takie jak chociażby Volkswagen ID.3, którego premiera już niebawem będą dysponować jeszcze pojemniejszymi akumulatorami (realny zasięg nowego Volkswagena wynosić ma nawet 500 km), które naładować będzie można równie szybko (a być może jeszcze szybciej, bo producent nie zdradza jak na razie dokładnych parametrów swojego nowego samochodu) jak w aktualnych modelach.

Sprawdzając, czy samochód elektryczny ma w polskich warunkach sens, nie można nie wspomnieć o kosztach jego użytkowania.

Zacząć warto od ich cen, na które większość przeciwników elektryków narzeka. To fakt, że dziś takie samochody nie należą do najtańszych - kosztują czasami dwukrotnie więcej niż porównywalne z nimi, bardziej konwencjonalne modele. Warto jednak podkreślić, że sytuacja ta dotyczy jedynie obecnej generacji samochodów.

Kolejne będą już znacznie tańsze - pierwszym pojazdem, który sprzedawany będzie w cenie popularnych modeli, będzie wspomniany już Volkswagen ID.3, który zadebiutuje na jesieni tego roku.

Już “za chwilę” będziemy mieć więc na rynku samochód elektryczny, który kupić będzie można w cenie obecnego Golfa TDI, przy czym jego eksploatacja będzie nas kosztować znacznie mniej - zaczynając od kosztów energii a kończąc na niskich cenach przeglądów.

Obecne na rynku modele zużywają na 100 km ok. 12 KWh, co przy aktualnych średnich cenach energii elektrycznej (55 groszy za kWh, już wraz z opłatą za usługi dystrybucyjne) daje zaledwie 6 złotych i 60 groszy, w przypadku gdy samochód ładowalibyśmy w domu, w taryfie G11.

To znacznie mniej niż zapłacilibyśmy za przejechanie dokładnie tej samej trasy nawet najoszczędniejszym samochodem z silnikiem spalinowym czy hybrydowym.

Koszty te można dodatkowo ograniczyć, korzystając z taryfy nocnej, w której energia jest jeszcze tańsza - a właśnie wtedy najczęściej samochód stoi nieużywany.

Co więcej, koszty użytkowania pojazdu elektrycznego są bardzo atrakcyjne nawet wtedy, kiedy często będziemy korzystać z dostępnych w coraz większej liczbie miejsc szybkich ładowarek - nawet jeśli używalibyśmy tylko tych najszybszych o największej mocy (a doskonale wiemy, że tak się nie będzie działo, bo według szacunków branży motoryzacyjnej aż 50% ładowań odbywa się w domach posiadaczy elektryków) to dalej koszt energii byłby porównywalny z tym, ile zapłacilibyśmy za paliwo na stacji benzynowej.


Niskie koszty eksploatacji samochodu elektrycznego nie kończą się na małym zapotrzebowaniu na energię. Tanio jest również w serwisie - samochód elektryczny nie wymaga aż tak wielu czynności jak spalinowy. Jego napęd jest praktycznie bezobsługowy, nie ma także wielu elementów, które normalnie wymagałyby okresowej wymiany.

Zatem czy samochód elektryczny ma teraz w Polsce sens? Jeśli chcemy na co dzień poruszać się bardzo wygodnym, cichym, ekonomicznym środkiem transportu, którego funkcjonalność w niczym nie ustępuje obecnym na drogach samochodom, to tak. Jeśli póki co odstraszają nas ceny samochodów elektrycznych, warto poczekać na Volkswagena ID.3.

Ten przełomowy, bo oferowany w cenie Golfa z silnikiem diesla, pokazany będzie w pełnej krasie już na tegorocznych targach we Frankfurcie.

 

 

Lubisz motoryzację?
Polubisz i nas!

Obserwuj nas na Facebook i bądź na bieżąco!


U nas zawsze ciekawe informacje i gorące newsy!